Chociaż dla nas odpowiedź jest oczywista to postaramy się Państwu nakreślić dlaczego nie.
Przed kilkoma dniami zadzwonił nasz klient, któremu to kilka lat temu zamontowaliśmy system alarmowy. (topowe w tamtych czasach DSC PC5020 dla wtajemniczonych, a by nikt mnie nie posądził, że leję wodę i coś kombinuję). Ku naszemu zdziwieniu kontakt nie w sprawie awarii akumulatora, chociaż taka pierwsza myśl przebiegła po głowie, a w sprawie przyjazdów patrolu interwencyjnego na alarmy, których nie ma, bo siedzi w domu nic się nie dzieje, a chłopaki jeżdżą w tą i z powrotem. Na pytanie czy mamy przyjechać i zobaczyć czy coś się jednak nie dzieje z systemem, klient odpowiedział, że już serwisant z firmy monitorującej jest umówiony na jutro więc zobaczymy co stwierdzi. Na drugi dzień czyli jutro telefon od klienta: „jest serwisant, przekazuję słuchawkę”. Serwisant zamiast zacząć od sprawdzenia nadajnika bo od niego jest ochoczo zabrał się do diagnozowania „wadliwie działającego systemu alarmowego”, a my zostaliśmy grzecznie poproszeni o podanie kodu instalatora. Po rozmowie z klientem i przekazaniu mu wszystkich za i przeciw przekazania kodu instalatora osobie trzeciej podjął decyzję aby kod był znany tylko nam i postanowił umówić się z nami na wizytę serwisową. Nadmienię tylko, że wszystko co było niezbędne to przeprowadzenia poprawnych prac przez człowieka z agencji miał udostępnione czyli dostęp do nadajnika oraz możliwość odczytu pamięci zdarzeń bo na obiekcie jest klawiatura LCD. Co zresztą zrobił. Następnego dnia po przyjeździe na obiekt i odczytaniu tego samego bufora pamięci centrali byliśmy przekonani, że system alarmowy nie wygenerował żadnych alarmów, więc pora przyjrzeć się nadajnikowi. Chociaż nie nasz to nie zaszkodzi. Po wcześniejszym zawieszeniu monitorowania puszczamy 6 sygnałów. Klient dzwoni na stację i praktycznie po kłótni dostaje informację – doszły dwa (powinno 12). Kurde wczoraj był serwisant, który powinien sprawdzić właściwie tylko nadajnik, o którym chyba w ogóle zapomniał. Po dyskusji z klientem doszliśmy do wniosku, że celem jego wizyty było nie rozwiązanie problemu, a udowodnienie jakiejś winy, aby później można było obciążyć klienta kosztami jego wizyty i podjazdów załogi. Celowo podałem typ centrali, bo każdy kto zna temat wie, że mając kod instalatora można włączyć taki tryb testowy, który zapełni bufor zdarzeń, a te istotne logi zostały by skasowane. Nie miałem możliwości skonfrontowania tego z serwisantem, a szkoda. Nasza wizyta klienta kosztowała 250zł bo przy okazji wymieniliśmy wspominany akumulator bo jak na roczniki to był już weteran. Podczas rozmowy okazało się, że klient płaci jak na dzisiejsze czasy horrendalną stawkę za monitoring. Poinformowany przez nas o dzisiejszych realiach jeszcze przy nas skontaktował się ze swoim „opiekunem” wyjaśniając mu, co o tym wszystkim myśli. Nie uwierzycie Państwo dzisiaj dostaliśmy informację od klienta : mam abonament 30zł netto i wymienili nadajnik na „lepszy”. Z tym lepszy to bym nie przesadzał, ale klient zaoszczędził grosza, bo nie zostanie obciążony za wielokrotne przyjazdy załogi i przyjazd serwisanta. Abonament spadł mu niemal o 100 zł na miesiąc. Koszt, jaki poniósł podczas naszej wizyty powoli mu na kolejnych kilka lat spokoju.
Żeby nie było, że jesteśmy narcyzami i zbawiamy świat. W dziedzinie, w której mamy wiedzę nasi klienci zawsze mogą z niej skorzystać nie rzadko z wymiernymi korzyściami.
Czy to był jednostkowy, odosobniony przypadek? My wiemy! Dlatego też sugerujemy sprawdzać poprawność działania systemów alarmowych i monitoringu we własnym zakresie. Większość z Państwa ma w umowach zapis o jednym lub dwóch podjazdach patrolu interwencyjnego w miesiącu w ramach abonamentu. To nie po to, jeśli jak się pomylicie nie płacić za przyjazd załogi jak mówią handlowcy (bo macie hasło i możecie taki alarm odwołać, może ich być nieskończona ilość) to po to aby właśnie testować system alarmowy i przyjazdy załóg – czego nie mówią. Ilu z Państwa kiedykolwiek skorzystało z tego? My wiemy!
Podsumowując krótko tą przykładową historię warto mieć możliwość zweryfikowania kompetencji obsługujących nasz system instalatorów/serwisantów. A realne jest to tylko wtedy, gdy mamy możliwość niezależnej opinii co najmniej dwóch stron – prywatnego instalatora i serwisu firmy monitorującej. Tylko w takim przypadku problem zostanie rozwiązany kompleksowo, a obciążenia finansowe naliczone tylko za faktycznie zaistniałe zdarzenia.